wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 8.

*Harry*
- Uspokój się już! - próbowałem go trzymać, gdy wciąż się wyrywał.
- Nienawidzę go!
Nigdy nie widziałem Nialla w takim stanie; przerażał mnie. Zazwyczaj był spokojny, więc takie zachowanie zdecydowanie mnie zaskoczyło. W końcu puściłem jego ramiona. Popatrzył na mnie pytająco. Miałem wrażenie, że jego złość zaczęła zanikać. Po chwili przestał marszczyć brwi i rozluźnił pięści. Jego furia przywołała jedne z moich najgorszych wspomnień.

- Nie bój się - szepnął Sean, ale te słowa wcale mnie nie uspokoiły.
Zacząłem się jeszcze bardziej denerwować, a na czole mimowolnie pojawiły się kropelki potu. Jego wyraz twarzy nie ujawniał żadnych emocji.
Przywarł mnie do ściany, a nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czułem ciepły oddech. Próbowałem wtopić się w ścianę, co było niemożliwe. Mocno zacisnąłem powieki. Wtedy zmniejszył odległość między nami do zera, brutalnie wpychając mi swój język do ust. Miałem odruch wymiotny. Nagle przywarł do mnie całym ciałem, przez co miałem trudności z oddychaniem. 
W oddali usłyszałem zbliżające się kroki. Chłopak odskoczył ode mnie jak oparzony i ruchem ręki wskazał mi, żebym znalazł sobie jakąś kryjówkę. Z ulgą od niego uciekłem, żeby schować się za szafki. Nagle usłyszałem głos innego członka drużyny.
- Co ty tu robisz? - zapytał tępo.
- Przyszedłem na trening, kretynie - warknął Sean w odpowiedzi.
Ktoś inny zaśmiał się głośno, a jego śmiech odbił się echem po pustej szatni.


Odruchowo wstrzymałem oddech, w obawie, że mnie znajdą. Powoli próbowałem wyjść, pozostając niezauważonym. Na szczęście udało mi się za pierwszym razem. Gdy tylko wyszedłem na boisko, odetchnąłem z ulgą. Nie obracając się za siebie pobiegłem jak najdalej to było możliwe, ale nieubłaganie gonił mnie strach, a łzy utrudniały widoczność.

- Harry, co się stało? - zmartwiony głos Nialla przywrócił mnie do rzeczywistości.
Potrząsnąłem głową, odganiając od siebie mroczne myśli. Momentalnie zrobiło mi się słabo, ledwo stałem na nogach. Odruchowo złapałem ramię Nialla.
- Przepraszam - powiedział. - Nie chciałem cię wystraszyć.
Fakt, trochę mnie przeraził. Wtedy złapał moją dłoń, przyciągając do siebie. Jego usta były na wysokości mojej szyi. Czułem bicie serca i ciepły oddech.
- Chodźmy stąd - rzucił. - Mam dość tego miejsca.
Zaczęliśmy schodzić po schodach, gdy nagle poczułem rażące ciepło. Spojrzałem na szybę na półpiętrze, w której zobaczyłem płomień. Zbiegłem tam czym prędzej, a moim oczom ukazało się jedynie morze ognia. Bez wahania pociągnąłem Nialla za rękę i zaprowadziłem na górę. Trzęsącymi rękami wyciągnąłem telefon z kieszeni, próbując zadzwonić po pomoc. Blondyn miał oczy przepełnione strachem równie bardzo jak ja. Nie wiedziałem, czy mam powiedzieć imprezowiczom o zagrożeniu, obawiałem się paniki. Gdy się zastanawiałem, usłyszałem nagle sygnał syreny strażackiej.
Jak szybko.
Lecz robiło się bardziej gorąco, na tyle, że ujrzałem na czole Nialla kropelki potu. Nie chciałem dłużej stać bezczynnie, więc pospiesznie zaprowadziłem go do mieszkania. Tam wciąż nie ustawała zabawa. Nagle usłyszałem krzyk, ktoś najwyraźniej się zorientował. Tak jak przewidywałem, wszyscy zaczęli panikować i biegać w koło po pokoju. Ktoś nawet postanowił wyjść na korytarz, ale szybko wrócił, gdy tylko zobaczył co stoi mu na drodze. Właśnie tego najbardziej się obawiałem, ale świadomość o przybyłej pomocy bardzo mnie uspokajała. Niespodziewanie przez okno wskoczył strażak, trzymający wąż. Przebiegł obok nas, żeby gasić pożar. Chwilę później do mieszkania wskoczyła para kolejnych ratowników. Zaczęli po kolei wyprowadzać ludzi tym samym wejściem, którym się dostali do środka.

*Niall*
Nagle jeden strażak chwycił Harry'ego za ramię i pociągnął za sobą. Chłopak nie protestował, ale posłał mi wystraszone spojrzenie. Zjawiły się posiłki, próbując powstrzymać szybko rozprzestrzeniający się ogień. Miałem wrażenie, że zostałem sam w mieszkaniu. Gdy rozejrzałem się w około, zrozumiałem, że na prawdę tak było.
- Nie! - usłyszałem pisk Harry'ego.
Znowu na niego popatrzyłem; zaczął machać rękami i wyrywać się z uścisku mężczyzny. Nie miałem pojęcia dlaczego tak zareagował. Odwróciłem się, ale zamiast zrozumieć, upadłem na rozgrzane kafle. Reakcją na spotkanie z podłogą był jedynie przeszywający ból w czaszce.
Cholera.

7 komentarzy:

  1. O BOŻE
    CO SIE STAŁO NIALLOWI??
    jezu szkoda mi strasznie Harrego :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuuu czemu przerywasz w takim momencie ?? Chcesz żebym zawału dostała ? !! Co tam sie stało do cholery noo... ;cc Ja chce neext !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog został nominowany do Liebster Award (:
    Zapraszam po pytania: http://summer-and-harry-love-story.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, jak każde Twoje dzieło zresztą! Nie będę pytać dlaczego w takim momencie, lecz wiedz, że bardzo mnie zaintrygował ten rozdział. W każdym dowiadujemy się czegoś nowego o bohaterach, przez co pragnę więcej i więcej.
    Uwielbiam Twój styl pisania, Ciebie też, Słońce! Jesteś niesamowita (tylko nie mów Ewelinie, że Cię tak chwalę xD)
    Życzę weny!
    Kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamo a jak nie wrócą po Nialla?
    Z niecierpliwością czekam na następny.A opowiadanie jest cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju.. Jakie świetne opowiadanie. Szybko się je czyta i jest genialnie napisane. Co się stało Niallowi? Czekam na nexta z wielką niecierpliwością. Gdybym tylko mogła zostałabym obserwatorem, ale się nie da. Szkoda :( Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń