sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 10. + WAŻNA INFORMACJA

*Harry*

Siedząc w objęciach Nialla, wciąż nie mogłem uwierzyć w jego ostatnie słowa wypowiedziane do mnie. Z jego ust brzmiało to tak pięknie...
"Kocham cię."
Często zastanawiałem się jak do tego doszło. Dawno temu obiecałem sobie, że już nigdy więcej się nie zakocham, a tu nagle do mojego życia wpada koleś z gitarą i przewraca wszystko do góry nogami. Postanowiłem, że nie będę wracać do przeszłości, ale ta uparcie nawiedzała mnie w snach. Powtarzałem sobie, że ufam Niallowi, więc czemu dokuczały mi wątpliwości?
Dotyk jego ciepłej dłoni na moim policzku, mnie uspokajał. Jednak mimo to, bałem się, że potrafi czytać w myślach. Przy takiej zadumie towarzyszyło mi poczucie winy, którego nie potrafiłem od siebie odgonić.
Nagle poczułem ochotę na gorącą herbatę. Wstałem z kanapy i bez wahania ruszyłem w stronę kuchni. Czując na sobie czyjś wzrok, odwróciłem się i zobaczyłem zasmuconą twarz blondyna.
- Wracaj do mnie - powiedział z miną zbitego szczeniaka.
Zaśmiałem się pod nosem i wróciłem do nalewania wody do kubków. Po chwili ponownie usiadłem na kanapie, a herbatę odłożyłem na stolik. Natychmiast po tym, Niall objął mnie ramionami i zaczął całować po szyi. Nagle wpadłem na świetny pomysł. Odsunąłem od siebie chłopaka, żeby mu przedstawić moją ideę. Posłał mi pytające spojrzenie, na które odpowiedziałem szerokim uśmiechem.
- Słuchaj, Niall - powiedziałem ochoczo. 
- Tak?
- Zamieszkaj ze mną - kontynuowałem. - Tak na stałe.


*Niall*

Po usłyszeniu propozycji Harry'ego, nie wiedziałem co ze sobą zrobić; kompletnie mnie zamurowało. Patrzyłem się w jego zielone, śmiertelnie poważne, oczy. Na pewno nie wyglądał jakby sobie żartował. Siedziałem bezczynnie, wciąż patrząc się na jego twarz, jakbym szukał jakiegoś haczyka. Wtem zmienił minę na wyczekującą, co oznaczało, że mam mu dać odpowiedź bezzwłocznie. Wstrzymałem na chwilę oddech, po czym wypuściłem powietrze z płuc.
- Harry... - zacząłem.
- Nie kończ - zareagował gwałtownie, zrzucając mnie ze swoich kolan.
Wstał z kanapy, nie pozwalając mi powiedzieć żadnego słowa więcej. Zaczął przeczesywać dłonią swoje loki, przy czym westchnął ciężko.
- Harry, dasz mi dokończyć? - syknąłem.
- Nawet ślepy widziałby w twoich oczach, że nie chcesz - warknął w odpowiedzi.
Zabolało, zwłaszcza, że nie miał racji.
- Cholera, o co ci chodzi? - zapytałem. - Najwyraźniej nie jesteś zbyt dobry w czytaniu w myślach, bo tak się składa, że chciałem odpowiedzieć: JASNE.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony, chwyciłem nową gitarę i wyszedłem z mieszkania, trzaskając przy tym dramatycznie drzwiami. Ostatnie co usłyszałem to przeciągłe "Cooo?", ale nie miałem zamiaru wracać. Marzyłem o tym, żeby pograć na gitarze w starym, dobrym metrze.
- Niall, do diabła, czekaj! - słyszałem za sobą.
Postanowiłem się nie odwracać, tym razem nie będę mięczakiem. Pewnym krokiem szedłem dalej, mocniej zaciskając dłoń na pasku, przymocowanym do pokrowca. Wiem, że za mną biegł, ale najwyraźniej się zmęczył, gdyż moich uszu już nie dobiegały błagalne krzyki. Jednak wciąż nie chciałem spoglądać za siebie. W końcu doszedłem do schodów, prowadzących pod ziemię. Powitał mnie mocny powiew wiatru, wytwarzany przez pędzące pociągi. Bez wahania usiadłem na chłodnej podłodze, po czym wyciągnąłem gitarę. Przy gryfie, między strunami była włożona malutka karteczka, a na niej narysowane symetryczne serce. Uśmiechnąłem się pod nosem, wyciągnąłem papierek i schowałem go do kieszeni kurtki.
Intencje Harry'ego były oczywiste i wiem, że nie miał na myśli nic złego. Niestety problemem było to, że nigdy mnie nie słuchał, a kiedy już robił wyjątek to i tak nie obchodziło go za bardzo moje zdanie. Dlatego musiałem pobyć przez chwilę sam i pomyśleć nad całą tą sytuacją.
Przejechałem palcami po strunach i zaraz po tym zacząłem grać pierwszą lepszą piosenkę, która przyszła mi na myśl. Śpiewałem tekst bezbłędnie, lecz bez przerwy myślałem o czymś innym.
Dlaczego nawet nie pozwolił mi dokończyć zdania? Może nawet dobrze się stało. Przynajmniej zrozumiałem, że absolutnie nie jesteśmy gotowi na wspólne mieszkanie. Tak na prawdę, kłóciliśmy się bez powodu, o jakieś bzdety, ale to było na prawdę irytujące.
Cholera, czemu śpiewam jakąś smutną miłosną balladę?
Wtedy, niespodziewanie ktoś do mnie podszedł. Była to dziewczyna z bordowym płaszczu. Wyciągnęła ręce z kieszeni, po czym wrzuciła dwadzieścia funtów do mojego pokrowca. Zaskoczyła mnie jej hojność, ale skinąłem głową w podziękowaniu.
- Uśmiechnij się - powiedziała pocieszająco, wykrzywiając usta w radosnym uśmiechu.
Nie sposób było się jej sprzeciwić. Wymusiłem blady uśmiech; na nic więcej nie było mnie stać. Po zakończonej misji, odeszła bez słowa. To było całkiem miłe, lecz nie poprawiło mi humoru na długo.
Udawanie twardziela wcale nie wychodziło mi zbyt dobrze. Szczerze chciałem, żeby Harry przyszedł i zabrał mnie do domu, ale potraktowałem go jak zwykłego śmiecia, więc nie miałem na co czekać. Nieważne jak bardzo mnie ignorował, nie potrafiłem mu się odpłacić tym samym, a złość mijała tak szybko jak się pojawiała.
Westchnąłem ciężko i zdecydowałem, że wrócę do niego, przeproszę za swoje szczeniackie zachowanie i znowu będzie tak jak dawniej. Bez dłuższego zastanawiania się, spakowałem gitarę i ruszyłem w stronę mieszkania Harry'ego. Dziwnym trafem, droga tam, dłużyła mi się jak nigdy wcześniej, jakbym zamiast iść do przodu - nieustannie się cofał.

- Harry? - zawołałem, po wejściu do domu bruneta.
Nie czekałem długo; chłopak przybiegł na przedpokój. Miał na sobie szary, workowaty sweter, w którym wyglądał jak wyrośnięty przedszkolak, lecz zdecydowanie uważałem, że to urocze. Zaciągnął rękawy na dłonie i wlepił wzrok w podłogę.
- Przepraszam - powiedziałem, odkładając gitarę.
- To ja przepraszam - odparł pospiesznie, podnosząc głowę.
Pokręciłem przecząco głową, uśmiechając się przy tym. Na prawdę nie dowierzałem w to co się działo. Jakim cudem po każdym rozstaniu, wracaliśmy do siebie, zapominając o każdej kłótni? To zdecydowanie była jakaś magiczna siła, która nie pozwała nam być osobno przez zbyt długi czas.

*

Czas na informację.
Bez owijania w bawełnę:
ZAWIESZAM BLOGA.
Tak, zawieszam. To postanowione. Póki co, kompletnie nie mam pomysłów na następne rozdziały i po prostu nie wiem o czym pisać. Nie zaplanowałam jakoś specjalnie tego opowiadania, więc tak musiało się stać. Przykro mi bardzo, ale obiecuję, że jak tylko wpadnę na jakiś super pomysł - wznowię opowiadanie.
Dziękuję za to, że byliście tutaj ze mną i przepraszam, że Was zawiodłam.

3 komentarze:

  1. Nikogo nie zawiodłaś! Rozumiem czemu zawiesiłaś "Aflame" i w pełni to akceptuję.
    Rozdział jest idealny, a więź między Harry'm a Niallem urocza i coraz silniejsza. Są naprawdę słodcy *.*
    Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z osobą powyżej. Nikogo nie zawiodłaś i to zrozumiałe, że jeśli nie masz pomysłów, to zawieszasz bloga. Rozdział genialny. Czekam na nexta niezależnie, kiedy będzie. Pzdr i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję twojego bloga do Libster Awards więcej informacji szukaj tutaj -----> http://i-love-you-better-now-raill-ff.blogspot.com/p/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń