Gdy tylko otworzyłem drzwi mieszkania, Donna wbiegła do środka jakby była u siebie. Położyła się na kanapie, a nogi zarzuciła na stół. Zdejmując buty, czułem na sobie jej wzrok. Po chwili zająłem miejsce obok dziewczyny. Dobrze znałem to spojrzenie. Czekała aż jej coś powiem. Zawsze kiedy czegoś chciała, mierzyła mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem i nie ustępowała, dopóki nie zdobyła wystarczająco dużo informacji. Przez jakiś czas wpatrywaliśmy się tak w siebie, aż w końcu przegrałem. Nie mogłem dłużej tego znieść. Odchylając głowę, zacząłem wpatrywać się w sufit. Wypuściłem powietrze z płuc, żeby za chwilę zacząć mówić. Opowiedziałem przyjaciółce dokładnie, jak zrobiłem z ciebie idiotę. Momentami, moją twarz pokrywał rumieniec. Na samą myśl o blondynie moje policzki oblewały się czerwienią. Podwinąłem kolana do piersi, licząc na to, że w ten sposób zmniejszę trochę upokorzenie.
*Niall*
Wieczorem zebrałem wszystkie pieniądze, wrzucone do mojego pokrowca na gitarę. Znowu udało mi się zarobić niezłą sumę. Usta automatycznie wykrzywiały się w uśmiechu. Wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem w stronę schodów. Niebo wyglądało przepięknie. Moje ulubione połączenie różu, fioletu i pomarańczy. Wpuściłem powietrze do płuc, napawając się cudowną jesienią.
Kiedy przechodziłem obok kawiarni, zerknąłem przez szybę, żeby zobaczyć kto stoi za ladą. Rozczarowany widokiem niskiej blondynki, poszedłem dalej. Mijając przystanek autobusowy, kątem oka ujrzałem burzę rudych loków. Zerknąłem w ich stronę i poznałem dziewczynę, która pracowała tam gdzie on. Jak na zawołanie, odwróciła głowę w moją stronę. Szybko wlepiłem wzrok w swoje stopy, przyspieszając kroku. Prosiłem w duchu, żeby tylko nie podeszła do mnie, a ta jak na przekór wszystkiemu, chwyciła mnie za łokieć.
- Wpadniesz jutro do naszej kawiarni? - zaproponowała, szczerząc zęby.
Myślami od razu powędrowałem do chłopaka, stojącego przede mną z kubkiem kawy. Byłbym głupi gdybym jej teraz odmówił. Wyczekująco patrzyła na mnie wielkimi, brązowymi oczami. W końcu odpowiedziałem jej skinięciem głowy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, po czym rzuciła mi się na szyję. Po chwili odeszła, posyłając mi jeszcze jeden uśmiech na pożegnanie. Starając się o niczym nie myśleć, poszedłem w swoją stronę.
Rano, gdy tylko otworzyłem oczy, chciałem jak najszybciej wyjść z domu. W ekspresowym tempie wykonałem wszystkie niezbędne czynności. Chwyciłem pokrowiec z gitarą i ruszyłem na miasto. Nie wiedziałem, o której mam być w kawiarni, ale nie mogłem wytrzymać czekania. Mijając zaspanych ludzi, pędziłem w stronę centrum. Spojrzałem na zegarek. Dopiero jedenasta. A co jeśli jeszcze go tam nie ma? Zwolniłem trochę. Chyba postradałem zmysły... Przypomniałem sobie gdzie idę i w jakim celu. Serce od razu zaczęło bić szybciej. Spokojnie, zachowaj spokój. Wtedy otworzyłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia, w którym unosił się zapach kawy.
*Harry*
Śmiałem się właśnie z wygłupów Donny, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w ich stronę i ujrzałem blondyna z gitarą. Mimowolnie zaczerwieniły mi się policzki. Gdy chłopak zbliżał się do lady, czułem narastające ciepło. Jakby nigdy nic, stanął przede mną, posyłając cudowny uśmiech. Myślałem, że jeszcze chwila i się rozpłynę.
- Cieszę się, że jesteś! - pisnęła ruda, klepiąc go w plecy. - Jestem Donna.
- Niall - odparł, wyciągając rękę w jej stronę.
Uważnie obserwowałem każdy jego ruch. Marzyłem, żeby dotknąć jego skóry chociaż na moment. Wtem jak na zawołanie, uścisnął także moją dłoń. Poczułem kolejną falę gorąca i coś jakby porażenie prądem. Nogi zaczęły zamieniać się w watę. Dziwiło mnie, że wciąż mogę ustać prosto. Uspokój się!
Wiedziałem, że to nie ma szans na dobre zakończenie... Donna jak zwykle musiała mnie w coś wrobić. Przez jej kombinacje, zostałem skazany na siedzenie z Niallem w parku. Chłopak cały czas coś opowiadał, a ja go tylko słuchałem ze spuszczoną głową. Nie mogłem na niego patrzeć w obawie, że ujrzy moją czerwoną twarz. Nie było żadnego sposobu żeby powstrzymać te cholerne rumieńce. Nie dawało mi to spokoju. Nagle Niall wyrwał mnie z zamyślenia.
- Harry, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał.
- Jasne - odparłem pospiesznie. - Mówiłeś skąd jesteś.
- Tak, piętnaście minut temu...
Jaki ze mnie idiota... W tej chwili moim jedynym marzeniem było stać się niewidzialnym. Ukryłem twarz w dłoniach.
- Jeśli mnie nie lubisz to nie będę cię męczyć - powiedział.
- Nie! - zareagowałem chyba zbyt gwałtownie.
Chłopak spojrzał na mnie pytająco. Wtedy postanowiłem zaryzykować wszystko. Już i tak zdążyłem się ośmieszyć, więc nie miałem nic do stracenia. Przysunąłem się do niego na tyle blisko, że dotykałem jego uda. Chyba kompletnie oszalałem. Automatycznie wstrzymałem oddech. Przybliżyłem się jeszcze bardziej, tak że nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Po chwili, nie zważając na nic, pocałowałem go.
Kiedy przechodziłem obok kawiarni, zerknąłem przez szybę, żeby zobaczyć kto stoi za ladą. Rozczarowany widokiem niskiej blondynki, poszedłem dalej. Mijając przystanek autobusowy, kątem oka ujrzałem burzę rudych loków. Zerknąłem w ich stronę i poznałem dziewczynę, która pracowała tam gdzie on. Jak na zawołanie, odwróciła głowę w moją stronę. Szybko wlepiłem wzrok w swoje stopy, przyspieszając kroku. Prosiłem w duchu, żeby tylko nie podeszła do mnie, a ta jak na przekór wszystkiemu, chwyciła mnie za łokieć.
- Wpadniesz jutro do naszej kawiarni? - zaproponowała, szczerząc zęby.
Myślami od razu powędrowałem do chłopaka, stojącego przede mną z kubkiem kawy. Byłbym głupi gdybym jej teraz odmówił. Wyczekująco patrzyła na mnie wielkimi, brązowymi oczami. W końcu odpowiedziałem jej skinięciem głowy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, po czym rzuciła mi się na szyję. Po chwili odeszła, posyłając mi jeszcze jeden uśmiech na pożegnanie. Starając się o niczym nie myśleć, poszedłem w swoją stronę.
Rano, gdy tylko otworzyłem oczy, chciałem jak najszybciej wyjść z domu. W ekspresowym tempie wykonałem wszystkie niezbędne czynności. Chwyciłem pokrowiec z gitarą i ruszyłem na miasto. Nie wiedziałem, o której mam być w kawiarni, ale nie mogłem wytrzymać czekania. Mijając zaspanych ludzi, pędziłem w stronę centrum. Spojrzałem na zegarek. Dopiero jedenasta. A co jeśli jeszcze go tam nie ma? Zwolniłem trochę. Chyba postradałem zmysły... Przypomniałem sobie gdzie idę i w jakim celu. Serce od razu zaczęło bić szybciej. Spokojnie, zachowaj spokój. Wtedy otworzyłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia, w którym unosił się zapach kawy.
*Harry*
Śmiałem się właśnie z wygłupów Donny, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w ich stronę i ujrzałem blondyna z gitarą. Mimowolnie zaczerwieniły mi się policzki. Gdy chłopak zbliżał się do lady, czułem narastające ciepło. Jakby nigdy nic, stanął przede mną, posyłając cudowny uśmiech. Myślałem, że jeszcze chwila i się rozpłynę.
- Cieszę się, że jesteś! - pisnęła ruda, klepiąc go w plecy. - Jestem Donna.
- Niall - odparł, wyciągając rękę w jej stronę.
Uważnie obserwowałem każdy jego ruch. Marzyłem, żeby dotknąć jego skóry chociaż na moment. Wtem jak na zawołanie, uścisnął także moją dłoń. Poczułem kolejną falę gorąca i coś jakby porażenie prądem. Nogi zaczęły zamieniać się w watę. Dziwiło mnie, że wciąż mogę ustać prosto. Uspokój się!
Wiedziałem, że to nie ma szans na dobre zakończenie... Donna jak zwykle musiała mnie w coś wrobić. Przez jej kombinacje, zostałem skazany na siedzenie z Niallem w parku. Chłopak cały czas coś opowiadał, a ja go tylko słuchałem ze spuszczoną głową. Nie mogłem na niego patrzeć w obawie, że ujrzy moją czerwoną twarz. Nie było żadnego sposobu żeby powstrzymać te cholerne rumieńce. Nie dawało mi to spokoju. Nagle Niall wyrwał mnie z zamyślenia.
- Harry, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał.
- Jasne - odparłem pospiesznie. - Mówiłeś skąd jesteś.
- Tak, piętnaście minut temu...
Jaki ze mnie idiota... W tej chwili moim jedynym marzeniem było stać się niewidzialnym. Ukryłem twarz w dłoniach.
- Jeśli mnie nie lubisz to nie będę cię męczyć - powiedział.
- Nie! - zareagowałem chyba zbyt gwałtownie.
Chłopak spojrzał na mnie pytająco. Wtedy postanowiłem zaryzykować wszystko. Już i tak zdążyłem się ośmieszyć, więc nie miałem nic do stracenia. Przysunąłem się do niego na tyle blisko, że dotykałem jego uda. Chyba kompletnie oszalałem. Automatycznie wstrzymałem oddech. Przybliżyłem się jeszcze bardziej, tak że nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Po chwili, nie zważając na nic, pocałowałem go.
No wreszcie sie doczekalam. Chyba juz ci ktos mowil ze masz talet, ale ja musze to jeszcze raz powiedziec. Dziewczyno masz niesamowity dar do pisania! Rozdzial zapowiadal sie niezle ale potem w tym parku ! O matko myslam ze mi oczy wyjda z orbit. Nie wiem dlaczego kazdy konczy w takich mometach ! No ale nic musze poczekac na nastepny :c wiem jak kometarze i dobre slowa cie wspieraja dlatego to robie. Wiem ile to dla ciebie znaczy. Wiem tez ze jestes bardziej wciagnieta do pisania bloga o Emily. Ale PROSZE nie zapominaj o pozostalych. Nie wiem dlaczego , ale mnie bardziej wciagnely te 2 blogi. Ale nie miej mi tego za zle : c
OdpowiedzUsuńZ goracymi usciskami G <3
*o* O matko! To jest... magiczne, idealne, słodkie, wspaniałe, urocze, hipnotyzujące i perfekcyjne! Odważny Harry pocałował Niallera. Jestem z niego strasznie dumna! Cieszę się, że w końcu napisałaś rozdział! Uwielbiam Donnę. Jest absolutnie fantastyczna! Jestem ciekawa reakcji Nialla. W końcu Harry pocałował go tak z zaskoczenia. Genialne!
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką twojego stylu pisania i Ciebie, ale do tego chyba już doszłaś sama.
Życzę weny i chęci do pisania!
Kocham *.*
Hahaha mam beke z tej Donny x D Opowiadanie super i czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ;D Coś czuję, że to opowiadanie dojdzie do mojej listy ulubionych <3
OdpowiedzUsuń