sobota, 22 marca 2014

Rozdział 5.


*Harry*
Otworzyłem oczy i poznałem, że wciąż leżę na kanapie w salonie. Moich uszu dobiegła miła muzyka z płyty. Podniosłem głowę, żeby się rozejrzeć. Wtedy ujrzałem Nialla, krzątającego się w kuchni. Ponownie opadłem na poduszkę, a po chwili ujrzałem jego twarz tuż nad swoją. Zbliżył się niebezpiecznie blisko, co spowodowało szybsze bicie serca. Nawet nie wiem kiedy nasz usta się złączyły. Poczułem przypływ gorąca, a policzki zaczęły mi płonąć.
- Nie gniewasz się, że zostałem na noc? - zapytał.
- W porządku - bąknąłem.
Od jego zapachu zakręciło mi się w głowie. Miałem wrażenie, że za moment stracę przytomność. Wtem zajął miejsce obok mnie, obejmując mnie w pasie. Sofa, na której leżeliśmy nie była zbyt szeroka, więc nasze ciała musiały się stykać. Czułem na szyi jego oddech, co przyprawiało mnie o przyjemne dreszcze. Piosenka, lecąca w tle nieco mnie uspokajała, przez co ponownie zamknąłem oczy.

*Niall*
Złożyłem delikatny pocałunek na linii jego żuchwy, a rękę wsunąłem mu pod koszulkę. Tym razem nie protestował, tylko chwycił moją dłoń. Wtedy nachyliłem się nad nim, a nasze usta się złączyły. Ten pocałunek był namiętny i wcale nie miałem ochoty go kończyć. Uwielbiałem słodki smak jego malinowych warg, przez co mógłbym na zawsze pozostać w tej pozycji. Palce drugiej ręki wplotłem w brązowe loki, napawając się ich miękkością. Nagle gwałtownie odsunął się ode mnie, spuszczając głowę.
-  Coś nie tak? - zapytałem.
- Nigdy czegoś takiego nie czułem - wyszeptał. - Z każdą sekundą zakochuję się w tobie coraz bardziej, co zaczyna mnie przerażać.
Kompletnie mnie zatkało, ale okazało się, że to nie wszystko co miał do powiedzenia. Jedno słowo zapoczątkowało lawinę, więc jedyne co mi pozostało to słuchać go uważnie.
- Czuję jakbym znał cię od zawsze - ciągnął dalej. - Ufam ci jak nikomu innemu. Jesteś wyjątkowy i wiem już, że tylko ciebie chcę. Jak już mam ryzykować to wszystko albo nic. Potrzebuję twojej obecności.
- Ależ jestem tu, Harry - wtrąciłem, ponownie łapiąc jego dłoń. - Jestem gotowy zostać przy tobie na zawsze, bo wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Myślę, że to przeznaczenie.
Miałem nieodpartą ochotę zerwania z niego ciuchów. Wyglądał tak niewinnie, a jego policzki oblane były czerwienią. Wtem niespodziewanie obalił mnie na kanapę, znajdując się nade mną. Wpił się w moje usta, a o tym właśnie marzyłem. Wsunąłem ręce w tyle kieszenie jego spodni. Od jego ciała bił niesamowity gorąc. Składał kolejne pocałunki wzdłuż mojej szyi.
- Niall? - szepnął nagle.
- Tak?
Odsunął się ode mnie, podciągając kolana pod brodę. Od razu usiadłem bliżej niego, żeby móc dotknąć jego ciepłego policzka.
- Muszę iść - powiedział. - Spóźnię się na wykłady.
Gwałtownie wstał z kanapy i poszedł do innego pomieszczenia. Postanowiłem podążać za nim. Tuż po nim przekroczyłem próg łazienki, w której było nadzwyczaj chłodno. Niespodziewanie ściągnął swoją szarą koszulkę, po czym odwrócił się w moją stronę.


- Możesz... - zaczął, ale nie musiał kończyć, bo od razu wiedziałem o co mu chodzi.
Wyszedłem, zamykając za sobą drzwi, mimo tego że bardzo chciałem tam zostać, żeby móc przyglądać się jego nagiemu ciału. Na samą myśl o tym zrobiło mi się gorąco. Podszedłem do okna. Zza niego widać było piękną panoramę Londynu. Westchnąłem ciężko. Tak ciężko było mi go rozgryźć. Cały czas ode mnie uciekał i nie dał się poznać. Nie dawało mi to spokoju. Czasem miałem ochotę krzyczeć z bezsilności.

*Harry*
Kiedy wyszedłem z łazienki zobaczyłem Nialla. Miał spuszczoną głowę, przez co wyglądał na smutnego. Nie miałem ochoty go zostawiać, ale musiałem. Chwyciłem jego dłoń i pociągnąłem za sobą. Zarzuciłem torbę na ramię i wyszliśmy z mieszkania. Szliśmy w milczeniu, chociaż nie wiedziałem dlaczego. Bałem się przerwać tę ciszę, żeby znowu nie zrobić z siebie idioty. Nagle przypomniałem sobie smak jego warg i odruchowo zakryłem usta dłonią. Popatrzył na mnie pytająco, ale ja tylko spuściłem głowę.
Odprowadził mnie aż pod same drzwi uczelni. Czułem na sobie wzrok innych, co bardzo mnie speszyło, nie wiedziałem jak się zachować. Niall przybliżył się o mnie, ale odsunąłem go od siebie. Najwyraźniej poczuł się urażony, bo posłał mi spojrzenie spode łba.
- Zadzwonię do ciebie później - powiedziałem.
- Jasne - odpowiedział bezwiednie, odchodząc.
Patrzyłem na niego jeszcze przez chwilę. Miałem ochotę po prostu za nim pobiec i rzucić się mu w ramiona, ale cały czas czułem jakąś blokadę. Ostatnie co widziałem to jak chował ręce do kieszeni swoich spodni. Później poszedłem do sali, chociaż kompletnie nie miałem ochoty na naukę.

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 4.

*Niall*
Gdy tylko poczułem jego wargi na swoich, odskoczyłem jak oparzony. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Wytrzeszczyłem na niego oczy. Wyglądał na smutnego. Kurde... Nie chciałem go w żaden sposób urazić. Jednak wszystko wskazywało na to, że właśnie to zrobiłem. Nie miałem pojęcia jak się z tego wyplątać. Wtem w jego oczach ujrzałem łzy. Jest bardzo źle! Pojedyncza kropla spłynęła mu po policzku. Pospiesznie wytarłem ją kciukiem. Korzystając z okazji, opuszkami palców musnąłem jego skóry. Niespodziewanie odsunął się ode mnie. Cholera... wszystko zepsułem.
- Nie wysilaj się - szepnął. - Mogłeś powiedzieć od razu.
- Powiedzieć o czym? - szczerze mnie zdziwł.
- Nie udawaj teraz - widząc mioją zdezorientowaną minę, postanowił przejść do sedna. - O tym, że nie jesteś gejem.
Jego bezpośredniość przyprawiła mnie o rumieńce. Nigdy nie lubiłem tak o sobie mówić, a on nagle krzyczy mi to prosto w twarz. Zwyczajnie mnie zamurowało. Zabrakło mi słów. Patrzyłem na niego, obserwując jak gniew przeradza się w zażenowanie. Cała ta sytuacja stała się bardzo krępująca, a cisza jedynie to pogarszała. Czemu go odepchnąłem? Zaprzeczałem sam sobie, bo właśnie tego chciałem, a kiedy on zrobił pierwszy krok, to ja na przekór światu musiałem wszystko zniszczyć. Idiota ze mnie... Opuściłem głowę, wlepiając wzrok w swoje kolana.
- Przepraszam - wybąkałem w końcu. - Na prawdę mi się podobasz.
Po wypowiedzeniu tych słów, poczułem jak zalewa mnie fala gorąca. Nie mogłem uwierzyć, że to zrobiłem. Bałem się podnieść wzrok, w obawie o jego reakcję. Po chwili się przemogłem. Na twarzy Harry'ego nie dostrzegłem żadnej ze znanych mi emocji. Uniosłem brew w nadziei, że ten coś powie. Wreszcie się doczekałem.
- Więc czemu mnie odepchnąłeś? - zapytał waraźnie urażony.
- Zrobiłeś to tak niespodziewanie...
- Nie mogłem się powstrzymać. Twoje usta wyglądały tak... słodko.
Dokładnie to samo mógłbym powiedzieć o nim, ale jak zwykle brakowało mi odwagi. Nieśmiało chwyciłem jego dłoń, prosząc w myślach, żeby to jakoś pomogło. Automatycznie poczerwieniały mu policzki. Wyglądał wtedy tak uroczo... Wtedy postanowiłem spróbować jeszcze raz. Powoli zbliżyłem się, przymykając oczy. Kciukiem przejechałem po jego dolnej wardze, żeby po chwili położyć na niej swoje usta. Palcami jednej dłoni przeczesałem te brązowe loki. Dając się ponieść emocjom, drugą rękę wsunąłem pod jego koszulkę. Nie przerywając pocałunku, pospiesznie ją spod niej wyciągnął. Zaśmiałem się w duchu. Po dłuższej chwili oderwałem się od jego cudownych ust, chociaż od razu chciałem znów go pocałować. Ten patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Zachowywał się jakby odebrało mu mowę. Zachichotałem, po czym odetchnąłem ciężko. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, co wyraźnie go speszyło. Oblał się rumieńcem, spuścił głowę, a dłonie zacisnął w pięści.
- Nie gniewaj się na mnie - powiedziałem, dotykając jego kolana.
- Czemu miałbym? - bąknął.
- Dlaczego jesteś taki nieśmiały? - zapytałem, ignorując jego pytanie.

*Harry* 
To pytanie spowodowało wybuch w moim sercu. W jednej chwili wszystkie wspomnienia wróciły. Łzy nieproszone napłynęły mi do oczu. Wcale nie chciałem do tego wracać. Niall zauważył, że płaczę, mimo że próbowałem to ukryć.
- Ej! - wystraszył się. - Przepraszam jeśli cię uraziłem.
W odpowiedzi wydałem z siebie jedynie żałosny jęk. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Czemu nie potrafię pohamować swoich emocji?
- Harry... - szepnął. - Spójrz na mnie.
Po chwili wewnętrznej walki, w końcu podniosłem wzrok. Miał bardzo poważną minę i chyba dostrzegłem w niej zatroskanie.


- Widzę, że to grubsza sprawa - ciągnął dalej. - Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Skinąłem głową. To dla mnie na prawdę ciężki temat, ale w krótką chwilę podjąłem decyzję, że chcę się tym z nim podzielić. Szykowałem się właśnie do opowiedzenia historii swojego życia, kiedy nagle doszedłem do wniosku, że to nie jest właściwe miejsce. Rozejrzałem się wokoło w poszukiwaniu jakiejś lepszej lokacji. Niestety nic mi nie odpowiadało. Bez zastanowienia, chwyciłem dłoń Nialla i ruszyłem w stronę przystanku autobusowego.
- Gdzie idziemy? - zapytał.
- Do mnie.
Przez całą drogę ściskałem jego rękę w obawie, że niespodziewanie mnie opuści. Przed drzwiami mieszkania, zwolniłem uścisk, co wcale się do mnie nie uśmiechało. Nacisnąłem klamkę, żeby szybko wprowadzić go do środka. Kątem oka ujrzałem, że zaciekawiony rozgląda się po wnętrzu. Usiadłem na sofie, a on tuż obok mnie. Przyjąłem wygodną pozycję i znowu złapałem jego ciepłą dłoń. Ponownie zaczerpnąłem powietrza.
- Kiedyś ktoś mnie wykorzystał - szepnąłem. - Przez co teraz jestem taki jaki jestem.
- Co dokładnie się wydarzyło? - dopytywał.
- Nigdy nikomu tego nie mówiłem...
- Jeśli nie chcesz to do niczego nie będę cię zmuszać, ale wiedz, że możesz mi zaufać.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego, ale na prawdę darzyłem go zaufaniem. Był taki prawdziwy. Próbowałem powstrzymać łzy, które za wszelką cenę chciały ujrzeć światło dzienne.
- Niall? - zacząłem. - Mogę ci powiedzieć to kiedy indziej? Nie potrafię teraz...
- Oczywiście.
- Chcę żebyś po prostu tu był.
Posłał mi pocieszające spojrzenie, po czym przyciągnął do swojej piersi. Czułem szybkie bicie jego serca. Wydawał mi się być taki szczery. Zachowywał się jakby na prawdę mu na mnie zależało, ale podświadomość szeptała mi, żebym nikomu nie ufał. Tworzyłem w głowie najgorsze scenariusze i za nic w świecie nie mogłem się od nich uwolnić. Zacząłem dokładnie przyglądać się jego dłoni. Kciukiem zataczał koła na wierzchu mojej. Rozmyślałem intensywnie nad tym co właściwie miało miejsce. Siedziałem przytulony do kompletnie mi obcego człowieka. Więc dlaczego tak bardzo pragnąłem jego bliskości?